Słuchajcie, rynek outdoorowy bywa czasem niezłym cyrkiem. Co sezon nowa technologia, membrany z kosmosu i kurtki, które kosztują tyle, co używany samochód. Producenci obiecują, że będziesz suchy na dnie oceanu i ogrzany na biegunie. A potem jedziesz w maju w Tatry, słońce praży, ale na grani wieje tak, że chce urwać głowę. Zakładasz swoją wypasioną kurtkę za dwa tysiące i po pięciu minutach podejścia jesteś mokry od potu. Brzmi znajomo, co nie?
No właśnie. Cały ten marketingowy bełkot można wyrzucić do kosza, kiedy stajesz przed prostym problemem: potrzebujesz czegoś, co ochroni cię przed wiatrem, pozwoli skórze oddychać i nie będzie ważyć tyle, co cegła. I tutaj na scenę wchodzi on. Mowa o Rab Borealis.
Czym w ogóle jest Rab Borealis?
Powiem wprost: jeśli szukasz grubej, pancernej kurtki, w której będziesz stać na Krupówkach i czuć się jak himalaista, scrolluj dalej. Lepiej poszukaj czegoś innego. Softshell Rab Borealis to minimalistyczny geniusz – superlekka kurtka przeciwwiatrowa, a nie typowy ocieplacz.
Waży tyle, co średnie jabłko (serio, około 300 gramów), a po spakowaniu znika w dłoni albo w bocznej kieszonce plecaka. Niezwykle elastyczny materiał podąża za każdym twoim ruchem, redefiniując pojęcie komfortu w prawdziwym outdoorze.
Jego filozofia? Chronić, ale nie przeszkadzać.

Twój nowy must-have czy zbędny wydatek?
Kurtka Rab Borealis została stworzona przede wszystkim dla osób aktywnych ruchowo.
Jesteś wspinaczem? Idealnie. Zapewnia ona ochronę przed wiatrem w ścianie, a dzięki elastyczności materiału zapomnisz, że masz ją na sobie. Kaptur z elastycznym wykończeniem idealnie mieści się pod kaskiem, kieszenie nie kolidują z uprzężą. Ktoś tu naprawdę pomyślał przy projektowaniu.
Biegasz po górach? To twój nowy najlepszy przyjaciel. Kiedy wbiegasz w ocienioną dolinę albo na wietrzną grań, wyciągasz tę lekką kurtkę przeciwwiatrową z kamizelki biegowej, zakładasz w trzy sekundy i lecisz dalej, nie tracąc rytmu. Oddychalność jest na takim poziomie, że likwiduje efekt „foliowego worka”.
Chodzisz po górach w stylu „fast & light”? Nie ma lepszego wyboru na trzy pory roku (wiosna, lato, jesień). Warstwa, którą nosisz przez 80% czasu, gdy polar to za dużo, a koszulka za mało.
A komu się nie przyda produkt marki Rab? Z pewnością dla turysty, który szuka ciepłej kurtki do zdjęć nad Morskim Okiem i ochrony przed ulewą. Powłoka DWR poradzi sobie z lekką mżawką, ale w starciu z prawdziwym deszczem polegnie. To nie jest jej zadanie.
Dlaczego warto?
Ponieważ rozwiązuje fundamentalny problem górskiego wysiłku: termoregulację.
Kończy się taniec: „gorąco mi – zdejmuję”, „wieje – zakładam”. Zakładasz na starcie i zdejmujesz w schronisku. Kurtka Borealis chroni przed wiatrem i słońcem (filtr UPF 50+), sprawnie odprowadzając nadmiar ciepła.
Jej ultralekki materiał Matrix™ to inteligentna tkanina, która aktywnie wypycha wilgoć na zewnątrz i jednocześnie szybko schnie, gdy złapie cię mżawka. Nawet minimalistyczny ściągacz u dołu pozwala jednym ruchem uszczelnić kurtkę przed wiatrem, nie dodając zbędnych gramów.
Najważniejsze jest to, że zyskujesz wolność od ciągłego myślenia o pogodzie i taszczenia ciężkich warstw odzieży. Masz przy sobie ubezpieczenie, które nic nie waży.
Podsumowując, o co w tym wszystkim chodzi?
Rab Borealis jacket nie jest kolejną kurtką w szafie, ale zmianą filozofii. Uczy zrozumienia, że w górach liczy się prostota, wydajność i niska waga. Każdy jej element podporządkowano surowej funkcjonalności, a perfekcyjne dopasowanie sprawia, że staje się niemal drugą skórą.
To właśnie w zmiennych górskich warunkach, podczas intensywnego wysiłku, docenisz jej prawdziwą wartość. Dostajesz sprzęt, który nie krzyczy „patrzcie na mnie!”, tylko cicho wykonuje swoją pracę, pozwalając ci skupić się na przygodzie.
Wydatek? Raczej świadoma inwestycja w komfort i mądrzejsze pakowanie. Jeśli wolisz działać w górach, niż o nich opowiadać, ten produkt jest zdecydowanie dla ciebie. Polecam.