Jeśli kiedykolwiek marzyłeś, by uciec od zgiełku miasta i zaszyć się w dzikiej, pachnącej lasem Kanadzie – ta książka stanowi idealny bilet. Kanada pachnąca żywicą prezentuje prawdziwą przygodę: canoe zamiast auta, las zamiast miasta, ognisko zamiast Netflixa. Arkady Fiedler zabiera nas w podróż przez rzeki, jeziora i puszcze – lecz nie jest to suchy reportaż, a literacki survival z duszą i charakterem.
Obok zachwytów nad nieskażoną naturą znajdziesz tu historie ludzi – Indian, traperów, polskich imigrantów – z których każdy wnosi do opowieści coś poruszającego, czasem zabawnego, a czasem bolesnego. Fiedler nie moralizuje, a z każdą stroną czujesz coraz większy szacunek do przyrody, historii i człowieka.
Książkę czyta się jak rozmowę z kimś, kto naprawdę był, widział, przeżył. Potrafi opowiedzieć to tak, że od razu chcesz spakować plecak, zostawić wszystko i ruszyć przed siebie. Pachnie lasem, żywicą i wolnością. A po ostatniej stronie zostaje w głowie jedno pytanie:
Kiedy moja kolej na taką przygodę?